Był jej irytującym przybranym bratem, ale kiedy zaczęło mu zależeć na jakiejś dziewczynie, poczuła zazdrość.
Każdy z nas w pewnym momencie swojego życia zachowuje się jak pies ogrodnika. To znaczy, że nam zależy, ale z jakiegoś powodu boimy się do tego przyznać. W podobnej sytuacji stanęła główna bohaterka powieści A.E. Murphy, która doskonale wiedziała czego chce, ale nie chciała tego otwarcie przyznać.
Autorkę poznałam przy lekturze jej wcześniejszej powieści ("Bezwzględny"), która bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Lekki styl, skupienie się na konkretnej akcji oraz kreacja bohaterów przekraczająca granice typowości oraz irracjonalnych zachowań przekonały mnie, że Murphy wie co robi, ma pomysł na swoje historie i w pełni je dopracowuje. Nowa książka autorki tylko utwierdziła mnie w tym przekonaniu, ponieważ bawiłam się jeszcze lepiej niż za pierwszym razem.
Sięgamy po dość typowy schemat, który swojego czasu opanował niemal wszystkie romanse młodzieżowe, ale czasami dobrze jest wrócić do czegoś starego, w odświeżonej formie. Nikomu zapewne nie muszę wyjaśniać jaki motyw mam na myśli, ponieważ tytuł lektury jest wystarczająco sugestywny i nie jest trudno domyślić się, że przybrany brat zmieni się w kogoś znacznie ważniejszego. Raven, główna bohaterka, nie spodziewała się takiego obrotu sprawy i długo ze sobą walczyła, by Travis pozostał jej zupełnie obojętny. Niestety nowy dom, wielkie bogactwo i przybrana rodzina w połączeniu ze zbuntowaną naturą nastolatki popchnęły ją ku błędnym decyzjom oraz nieoczekiwanej zmianie frontu.
Raven nie znosiła Travisa, ponieważ był jej całkowitym przeciwieństwem. Ona za nic miała sobie zasady, on szanował nie tylko wyznaczone granice, ale i stawiał na edukację. Chciał zaimponować dziewczynie a nowa siostra pomogła mu wyszkolić się w sztuce całowania. I to przełamało czarę goryczy, ponieważ okazało się, że wbrew wszystkiemu Raven poczuła coś do chłopaka, który został jej bratem. Emocje towarzyszyły tej parze od samego początku a ich przeciwne natury napędzały dynamiczną akcję, więc strony przerzucały się same a mi ciężko było oderwać się od lektury, która mimo niewielu motywów wciąż kusiła mnie, by jak najszybciej poznać zakończenie.
Patrząc na "Przybranego brata" z dystansem, przyznaję, że jest to historia banalna i niekoniecznie zaskakująca. Jednocześnie styl i pomysł autorki na poprowadzenie kolejnych wydarzeń eliminują z gry nudę czy przeciętność a chcąc nie chcąc bohaterowie stają się nam bliscy, ich losy nie są nam obojętne a lawina towarzyszących nam podczas czytania emocji tylko potwierdza, że to dobrze napisany romans, wciągający i stawiający na przeciwieństwa, który przypadnie do gustu każdej romantyczce.
Do mnie jakoś ta książka nie przemawia.
OdpowiedzUsuńW sam raz gdy chcemy zrelaksować się przy lekturze :)
OdpowiedzUsuńOd czasu do czasu lubię poczytać takie banalne opowieści.
OdpowiedzUsuń