Kochaj go tak, jakby był twoją pierwszą miłością. Daj sobie szansę.
Znam kryminalną odsłonę Marcela Mossa, którą bardzo sobie cenię, ale przyznaję, że zderzenie z nową twarzą autora była dla mnie intrygującym wyzwaniem. Nie często zdarza się tak, że dany pisarz brylując w konkretnym gatunku zmienia swoje historie na coś zupełnie nowego, więc tym chętniej zdecydowałam się przeczytać "Nasz pierwszy rok" i ocenić zaangażowanie Mossa. Przed rozpoczęciem lektury czułam przyjemny dreszczyk niepewności, który szybko zmienił się na lawinę przeróżnych emocji, bo jak się okazało historia pochłonęła mnie bez reszty i skoncentrowała na losach bohaterów.
W twórczości Mossa ciężko doszukać się czegoś negatywnego. Jego książki są bardzo szczere, napisane ze świadomością otaczającego nas świata, nastawione na konkretne wartości. Uwielbiam gdy czytana przeze mnie historia otula mnie niczym ciepły koc i porywa w swoje objęcia a właśnie tak wydarzyło się w tym przypadku: dałam się wciągnąć w życie bohaterów, ogromnie trzymałam za nich kciuki i z chęcią wczytywałam to co zamknięte zostało pomiędzy wierszami. A towarzyszący mi ogrom emocji sprawił, że żyłam tym wszystkim jeszcze na długo po zamknięciu ostatniej strony.
Kevin ma dziewiętnaście lat i żywi głębokie przekonanie, że przeprowadzka do dużego miasta powoli mu rozwinąć skrzydła. W końcu każdy z nas potrzebuje w pewnym momencie rozpocząć nowy życiowy etap, prawda? Jednak już po roku chłopak rzuca studia i wraca w rodzinne strony. Nie mówi nikomu dlaczego zmienił zdanie, angażuje się jedynie w pomoc rodzicom przy pensjonacie i ukochanych koniach. Dopiero przyjazd Sebastiana, przyjaciela sprzed lat, pozwala Kevinowi spojrzeć na życie z innej perspektywy. Czy wspólnie spędzony czas i prywatne przeżywanie tragedii pozwoli im na nowo docenić to co mają?
To wyjątkowa opowieść, w której natura odgrywa bardzo ważną rolę. Autor w cudowny sposób ukazuje zbawienny wpływ wsi, przyrody oraz zwierząt na naszą psychikę, pokazuje jak łatwo się wyciszyć w takim towarzystwie i złapać równowagę. Z wyczuciem, lekkością i zdolnością do plastycznych opisów wpłynął także i na mnie, bo cudownie było spędzić czas przy lekturze, której tło tak mocno mnie zafascynowało. Jednak to nie jedyne istotne momenty, ponieważ miałam okazję czytać o depresji, walce z własnymi słabościami, codziennych niepowodzeniach i trudnych barierach do pokonania. W życiu bohaterów wydarzyło się wiele złego, ale dzięki wzajemnemu wsparciu odnaleźli siły do dalszej walki co w pewnym momencie mocno mnie wzruszyło.
Nie spodziewałam się, że "Nasz pierwszy rok" tak bardzo mnie poruszy a jednak lektura pochłonęła mnie na całego serwując kilka godzin niezapomnianej przygody. Raz, że została dobrze i błyskotliwie napisana. Dwa, że oparta została na wiarygodności i szczerości, które trafiły prosto do mojego serca. Losy bohaterów nie były łatwe a ich porażki często krzyżowały plany szczęśliwych chwil, ale czy nie jest tak, że każdy z nas zmaga się z chwilą rezygnacji? Innymi słowy w lekturze odnajdzie się każdy z nas i doceni kryjące się pod powierzchnią przesłanie, jednocześnie z zachwytem obserwując przygodę bohaterów.
To super, że ta książka Cię poruszyła. Ja jednak nie mam jej w planach - przynajmniej jak na razie.
OdpowiedzUsuń