Los ponownie wystawia Drużynę na ciężką próbę.
Marcin Mortka bez wątpienia może pochwalić się niezwykle bogatą wyobraźnią. Jego historie są pomysłowe, w pełni dopracowane i tak bogate w szczegóły, że trudno zarzucić im brak jakiegokolwiek dopracowania. Przemierzając wraz z bohaterami nowe miejsca dostrzegamy jedynie jak szeroki i nieskończony wydaje się świat wykreowany przez autora co cieszy czytelnika i pozwala wierzyć, że ta przygoda szybko się nie skończy.
Dużo dobrej zabawy, smaczne poczucie humoru oraz wyzwania czające się na bohaterów, które napędzają akcję sprawiają, że nowy tom w serii Nie ma tego złego bardzo dobrze wpisuje się w całościowy klimat i w najmniejszym stopniu nie odbiega od wcześniejszych książek. Autor posługuje się lekkim i plastycznym językiem a jego mocną stroną są bez wątpienia dialogi, więc całość czyta się z rosnącą przyjemnością a pojawiający się na scenie bohaterowie wciąż potrafią nas dodatkowo zaskoczyć czymś nowy. Nie ma nudy, nie ma przestojów fabularnych, jest za to nastawienie na intensywne wrażenia, które pobudzają naszą wyobraźnię i pozwalają na moment zapomnieć o otaczającej nas rzeczywistości.
W Dolinie panuje klimat idealnie wpisujący się w pogodę za oknem. Nadszedł jesienny czas, zwiastujący nieuchronne zmiany. I to niestety niekoniecznie dobre. Edmund, bardziej znany jako Kociołek stresuje się narobionymi długami, bo nieuchronnie zbliża się czas ich spłaty. Nie wie jednak, że czeka na niego znacznie więcej wyzwań a w tym kilka spięć, bójek czy nawet miłosnych dramatów, ale o tym już przekonacie się sami sięgając po lekturę, która - to Wam gwarantuje - rozbroi Was pod względem pomysłu oraz nieoczekiwanych zwrotów, ponieważ w tej historii wydarzyć się może dosłownie wszystko.
Tak, Marcin Mortka przyzwyczaił nas, żeby po jego twórczości zawsze można spodziewać się niespodziewanego. I chyba tym najmocniej mi zaimponował. Z drugiej jednak strony dostrzegam jego zaangażowanie, bijącą z fabuły inteligencję czy charyzmę widoczną jak na dłoni jeśli chodzi o kreację bohaterów, także tych drugoplanowych, więc wykonanie nie budzi żadnej wątpliwości a sama przygoda: miejscami zabawna, kiedy indziej trzymająca w napięciu, zawsze okraszona solidną porcją emocji sprawia, że nasza wyobraźnia pracuje na najwyższych obrotach. Autor tworzy dodatki do cyklu oraz główne tomy rozbudowując stworzony przez siebie świat na wszystkie sposoby a to zaostrza apetyt i kusi zatargami pomiędzy postaciami, które mają zaskakującą zdolność, by pakować się w kłopoty.
"Skrzynia pełna dusz" to lektura, która tej jesieni podbije czytelnicze serca. Fantastyka jakich mało, pełna zabawnych, wręcz ironicznych pomysłów, która bije na głowę swoje rówieśniczki. Mortka nie zawodzi porywając nas do świata ulubionych bohaterów, którzy mają sporo za uszami a to dobrze wpływa na dynamikę akcji oraz pomysłowość wydarzeń. Jeśli szukacie autora, który pozwoli Wam zaprzyjaźnić się z gatunkiem i który w błyskotliwy sposób pokaże, że przygoda to coś bardzo ważnego w literaturze: nie możecie przejść obok tej serii obojętnie.
Bardzo ciekawa recenzja.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa recenzja.
OdpowiedzUsuńWiem, komu polecę tę książkę. Mój kuzyn lubi takie klimaty.
OdpowiedzUsuńZapowiada sie ciekawie. Książka znajdzie swoich odbiorców
OdpowiedzUsuńFajna lektura :)
OdpowiedzUsuńZapiszę sobie ten tytuł, potrzebuję czegoś lekkiego do przeczytania po ostatnich kryminałach :) Bardzo ciekawie napisana recenzja :)
OdpowiedzUsuń