Nie możesz liczyć na prawdziwe szczęście, jeśli nie masz odwagi, by rozliczyć się z przeszłością.
W pewne leniwe popołudnie sięgnęłam po debiutancką powieść Magdaleny Artomskiej-Białobrzeskiej w nadziei na przyjemną lekturę umilającą mój wolny czas. Nie wiedziałam czego mogę spodziewać się po "Mieliźnie przeszłości", ale przyznaję, że ostatecznie autorka miło mnie zaskoczyła.
To opowieść o trudnych wyborach, brutalnym życiu a także nieprzewidywalności losu, który ingeruje w nasze szczęście w najmniej odpowiednim momencie. Nie zawsze z dobrymi skutkami. Autorka pisze o chwilach, które mają znaczenie a także o planach, które burzą się niczym domek z kart, ponieważ nigdy nie możemy być do końca pewni tego co przyniesie nam przyszłość. W obrazowym stylu i z naciskiem na dopracowaną kreację bohaterów autorka pisze emocjonalnie o tym, że życie potrafi być zaskakujące.
Poznajemy Sebastiana, wpływowego i pewnego siebie mężczyznę, który doskonale wie czego oczekuje od swojej zawodowej kariery. Nie liczy się z nikim ani niczym, po trupach dąży do celu. Aż pewnego dnia dochodzi do tragicznego wypadku, który sprowadza na Sebastiana widmo kalectwa. Osamotniony i przerażony tym co go czeka znajduje niespodziewane oparcie w Marcie, pomagającej mu pielęgniarce. Jednak i ona nie ma łatwo w życiu o czym wszyscy szybko się przekonujemy. Łączy ich tragiczna teraźniejszość, ale dzieli przepaść światów. Czy istnieje szansa na to, by znaleźli wspólne porozumienie?
To bardzo ciekawa, pouczająca opowieść, w której najważniejszym czynnikiem jest nieprzewidywalne życie. Nikt z nas nie może założyć tego co wydarzy się w bliższej czy dalszej przyszłości a jedynie możemy zaufać, że wszystko będzie dobrze. Sebastian zbyt pewnie podchodził do takich spraw, palił za sobą mosty, nie zjednywał przyjaciół a kiedy doszło do wypadku został sam. Marta natomiast nie prosiła się o swój los a dźwigała ze sobą alkoholizm męża i problemy finansowe. Nie było im łatwo a autorka opisała ich życie w tak przejmujący sposób, że cały czas zastanawiałam się jak to wszystko się zakończy, ponieważ miałam nadzieję, że i w tym przypadku po burzy wyjdzie słońce.
"Mielizna przeszłości" to zaskakująco udany debiut. I bardzo trafnie oddający problemy współczesnego świata. Żyjemy zbyt szybko, zbyt mocno, ze zbyt dużym naciskiem na finanse a zapominamy o sobie, o chwili obecnej, o tym co dzieje się tu i teraz. To życiowa opowieść z elementem romansu gdzieś daleko w tle, ale najważniejsze jest przede wszystkim zrozumienie drugiego człowieka i znalezienie równowagi w świecie, który bywa nieprzewidywalny.
Nie słyszałam wcześniej o tym debiucie. Jestem na tak.
OdpowiedzUsuńUdane debiuty to coś, co lubię. :)
OdpowiedzUsuń