Jakie tajemnice kryją ruiny szpitala psychiatrycznego?
W poszukiwaniu lektury, która umili mi popołudnie i dostarczy dobrej zabawy trafiłam na propozycję od Iwony Banach, która już wcześniej milo mnie zaskoczyła przy "Lokator do wynajęcia". W pewien letni upalny dzień kontynuowałam więc przygodę z twórczością autorki i po raz kolejny mogę potwierdzić, że to idealny czasoumilacz!
Wystarczy mała wzmianka o motywie związanym ze szpitalem psychiatrycznym i jestem kupiona! Uwielbiam wszelką tematykę związaną z takim miejscem, niezależnie od tego czy całość utrzymana jest w poważnym tomie, czy - jak w tym przypadku - raczej bawi się smacznym żartem. To ciągnie za sobą wiele sekretów i potencjał do wykorzystania jest ogromny z czego śmiało skorzystała autorka, serwując nam pomysłową i jednocześnie lekką jak piórko lekturę podczas czytania której uśmiech nie schodził mi z twarzy.
Dagmara nie może doczekać się najważniejszego dnia w swoim życiu i dopina ostatnie plany związane ze swoim ślubem. Nie spodziewa się jednak, że już niedługo przyjdzie jej jechać z pomocą do dziadka, który wciąż czuje się jak generał i uwielbia wszystkimi dyrygować. Na szczęście w podróż wyrusza z nią Kinga, przyjaciółka, która obiecuje ją wspierać w każdym momencie. Nawet wówczas, gdy okazuje się, że staruszek zniknął i najprawdopodobniej doszło do porwania! A to dopiero początek niecodziennych sytuacji, które przyprawią dziewczyny o prawdziwy zawrót głowy.
Tak rozpoczyna się przygoda od której nie mogłam się oderwać. Historia jest napisana płynnie, dynamicznie i z naciskiem na dobrą zabawę, więc uśmiechałam się od ucha do ucha przewracając kolejne strony i angażując się wraz z bohaterkami w detektywistyczne poszukiwania zaginionego. Po drodze przyjdzie nam rozwikłać zagadkę zwłok znalezionych w spiżarni a także bliżej przyjrzeć się narzeczonemu Dagmary, który nagle staje w kręgu podejrzeć. Nie można więc nudzić się z tą opowieścią i nawet jeśli nie jest szczególnie zagmatwana to na pewno może pochwalić się niezłym zakręceniem oraz osobistym urokiem.
Iwona Banach napisała przesympatyczną komedię kryminalną, w której wszystko może się wydarzyć. "Klątwa utopców" pozwala się zrelaksować, przegania potencjalny smutek i pozostaje w pamięci jako książka do której zdecydowanie warto wrócić, gdy będziemy potrzebować poprawy humoru. Przesympatyczne bohaterki, pomysłowo poprowadzone wydarzenia a także intensywność wrażeń zapewniają nam kilka godzin czystej przyjemności czytania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz