Tej jesieni daj się zabrać do ojczyzny syropu klonowego!
Wszystko co związane z jesienią przyciąga mnie jak magnes, ponieważ uwielbiam tą porę roku. Szybko nadchodzące wieczory, kolorowe liście, deszcz i spokojna, obyczajowa proza to moje guilty pleasure! Anna Chaber pomaga mi w delektowaniu się tym wszystkim za sprawą swojej najnowszej, klimatycznej powieści, ponieważ "Jesień w kolorze syropu klonowego" otula niczym ciepły kocyk.
Kandy osobiście nigdy nie poznałam, ale za sprawą właśnie takich lektur, mogę pozwolić sobie na emocjonalną podróż, która odkrywa przede mną nowe miejsce. Tak bowiem wygląda tło wydarzeń dla obyczajowo-romantycznych scen, w których zagustowała autorka - nastrojowo, szczegółowo a miejscami nawet niebezpiecznie, gdy w jednej ze scen pojawi się starcie z niedźwiedziem. Zacznijmy jednak od początku.
Ona chciała zostawić przeszłość za sobą, dlatego uciekła do ciotki mieszkającej w Kanadzie. On był dziennikarzem, który zbierał materiały do swojej książki. Ich spotkanie było przypadkowe, ale widocznie właśnie takie miało być, bowiem połączyła ich silna więź oraz zrozumienie jakiego się nie spodziewali. Lena zdecydowała się zostać asystentką Jonathana Price’a i wraz z nim wyruszyła w podróż po Kanadzie, by pracować nad researchem. Razem przeżyli mnóstwo wrażeń, ale i spotkali się z murem niezrozumienia, gdy trudna przeszłość dała o sobie znać.
Ależ to była klimatyczna opowieść! Autorka skupiła się na opisywaniu miejsc, więc mogłam w wyobraźni odgrywać sceny z Vancouver, Montreal czy Toronto, które naznaczone kolorami jesieni niosły ze sobą coś wyjątkowego. Lena podczas swojej nieplanowanej wycieczki poznała smak życia, piła wyśmienite pumpkin latte, widziała zaręczyny nad Niagarą i obserwowała jak zmieniają się kolory na liściach podczas spacerów, których najbardziej jej zazdrościłam! Z jednej strony wydarzenia nie były do końca takie codzienne, bo nie każdy może liczyć na takie przygody, ale z drugiej tyle było w tym wszystkim prawdy o życiu i świadomości, że często przez pęd przestajemy dostrzegać to co najważniejsze.
Oto obowiązkowa lektura na jesień! Zapewniam, że "Jesień w kolorze syropu klonowego" rozgrzeje Wasze serca, zatrzyma przy sobie do ostatniej strony i zaskoczy losami bohaterów, którzy na własne życzenie wdali się w ko9nflikt z przeszłością, który zaważył na ich potencjalnym szczęściu. Jak zatem skończy się ich wspólna przygoda? O tym musicie przekonać się sami, ale jestem pewna, że nie będziecie żałować wyboru. Z kubkiem gorącej herbaty w dłoni, w towarzystwie ulubionego kocyka oddajcie się podróży do Kanady, która być może czegoś Was nauczy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz