Przejmująco piękna opowieść o żalu i nieprzemijającej sile przyjaźni.
Wystarczył jeden rzut oka na książkę, żebym poczuła siłę jej przyciągania. Od początku wiedziałam, że propozycja od Niny LaCour będzie wpisana w mój literacki gust, więc czym prędzej zabrałam się za czytanie, które dostarczyło mi mnóstwa skrajnych emocji.
To piękna opowieść, ale jednocześnie bardzo wymagająca, angażująca i bogata w solidną porcję wartości. Autorka nie nakłania nas jednak do konkretnego myślenia, nie zmusza do oceny postaci ani nawet do wyciągania wyznaczonych wniosków - pozostawia nam wolną drogę rozumowania oraz potencjalnych osądów, które pojawiają się wraz z kolejno przerzucanymi stronami. A to wszystko przez brak obojętności na losy głównej bohaterki, która bardzo szybko staje się nam bliska.
Marin porzuciła znajomych i odcięła się od życia. Nikomu nie zdradziła jak trudne były ostatnie tygodnie. Próbowała od tego uciec, budując nowy początek rozpoczynając studia w Nowym Jorku, ale przeszłość uparcie dawała o sobie znać. Jednak przyszła przerwa zimowa, samotność i żal. A także na horyzoncie pojawił się przyjazd najbliższej przyjaciółki, która będzie domagać się od Marin wszystkich odpowiedzi.
Sporo refleksji pojawia się podczas czytania a natłok wrażeń związanych z niełatwą sytuacją sprawia, że nie czytamy tej książki z prędkością lecącego pocisku a pomału, skrupulatnie chwytamy słowa, doszukujemy się ukrytych znaczeń i próbujemy przełożyć wszystko na prawdziwe życie. I chyba właśnie to wydaje się najboleśniejsze, gdy rozumiemy, że my sami moglibyśmy stanąć w podobnej sytuacji. Autorka niezwykle obrazowo, malowniczo a miejscami nawet dosadnie poprowadziła akcję prostą, ale intensywną, pękającą od bólu tragedii i straty wiszących nad bohaterką. Jak to jest, gdy świat w jednej chwili ucieka nam spod nóg? Nie budzimy się z poczuciem, że za moment wydarzy się coś złego. Nie planujemy w naszej najbliższej przyszłości złą wynikającego z podstępnego losu. To się po prostu dzieje a my w powyższej lekturze obserwujemy próbę zrozumienia towarzyszącego temu chaosu myśli i problemów.
"Tak jest okej" pozwoli wielu czytelnikom utożsamić się z losami głównej bohaterki. Nawet jeśli nie doznaliśmy podobnej tragedii to wiszące w powietrzu skrajne emocje pięknie dyktują wszystko to co działo się w głowie i sercu Marin. Czasami w pędzie życia nie dostrzegamy tego co mamy pod ręką, nie widzimy jak istotni są ludzie tuż obok nas i chcemy więcej, gdy mamy przy sobie cały świat. Być może ucieknie jedna łza wzruszenia, być może fabuła wielu otworzy oczy, ale bez względu na lekcję którą wyciągniecie (a jakąś wyciągniecie na pewno) polecam przeczytać propozycję od Niny LaCour każdemu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz