Nie było przystojniejszego faceta od Bowiego Bodina.
Lubicie małe miasteczka ze swoim nietuzinkowym klimatem, gdzie życie toczy się spokojnym rytmem a mieszkańcy mają własne małe wielkie marzenia? W takim otoczeniu powstała seria Tajemnicze miasteczko Bootleg Springs, która doczekała się już trzeciego tomu i której zdecydowanie warto przyjrzeć się z bliska.
Uwielbiam ten cykl właśnie przez wspomniane otoczenie. Autorki wspaniale poradziły sobie z tłem wydarzeń, zbudowały całą społeczność z własnymi oczekiwaniami oraz marzeniami, przedstawiły nam na drugim planie bohaterów takich jak my sami czy nasi sąsiedzi mijani na ulicy. W kameralnym gronie utożsamiamy się z postaciami, trzymamy kciuki za realizację ich planów czy próbujemy rozwikłać przewijającą się daleko w tle kryminalną zagadkę nierozwiązaną przez lata. Wszystkie części subtelnie się ze sobą łączą, czytać możecie je jednak dowolnie, choć przyznaję, że chronologia będzie tutaj lepszym rozwiązaniem.
Bowie Bodin budził tylko pozytywne uczucia. Sympatyczny, otwarty na świat i zawsze chętny do pomocy mógł pochwalić się również wyjątkową urodą. Nic więc dziwnego, że Cassidy Tucker zakochała się w nim po uszy. On jednak widział w niej jedynie młodszą siostrę. Lata mijały, oni dorośli, ale uczucie jak na złość nie chciało wygasnąć. Jednak coś mocno wpłynęło na ich przyjaźń, ponieważ Cassidy podjęła się rozwiązania zagadki zaginięcia Callie Kendall, która w dziwny sposób łączyła się z ojcem Bowiego. Narastały tajemnice oraz niedomówienia a także lęk przed ostatecznym rozwiązaniem tego co na zawsze powinno zostać przemilczane.
Przyznaję, mam słabość do tej serii. Jest pełna dobrych emocji (nawet jeśli wyciągamy dawne rodzinne brudy), otwarta na czytelnika, angażująca i piekielnie klimatyczna. Od pierwszego tomu czułam, że właśnie tutaj jest moje miejsce a im więcej części przeczytałam, tym mocniej utwierdzałam się w tym przekonaniu. Autorki połączyły siły i płynnie wymieniły się talentami, tworząc historię zaskakującą, dającą do myślenia, inteligentną a także pozwalającą stanąć na miejscu postaci, czyli wspaniale angażującą.
Czy miłość odegra tutaj kluczową rolę? I tak, i nie. Z jednej strony będziemy czytać o sercowych rozterkach Cassidy, ale z drugiej spojrzymy na codzienne życie w małym miasteczku, przyjrzymy się postaciom, będziemy trzymać kciuki za ich plany i w pełni oddamy się swobodzie prowadzonej fabuły. Owszem, nie zabraknie chwil wartych zatrzymania, ponieważ "Moonshine Kiss" pokaże jak powinna wyglądać prawdziwa miłość, ale na to przyjdzie nam poczekać, ponieważ wszystko będzie miało w tej książce odpowiedni moment.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz