poniedziałek, 2 października 2023

"Pochłonięte" Martyna Bielska

"Pochłonięte" Martyna Bielska, Wyd. Novae Res, Str. 286


Demony mrocznej przeszłości Białegostoku wracają, by upomnieć się o tych, o których nikt nie chce pamiętać…


Pandemia była trudnym okresem dla wszystkich, ale okazało się, że poszczególne jednostki potrafiły ten czas nie najgorzej spożytkować. Wykorzystując lęk i osamotnienie na Białystok spadł terror niewyjaśnionych morderstw oraz poczucie, że każdy z mieszkańców może być kolejną ofiarą. 

Przyznaję, że nie lubię książek, które wykorzystują motyw pandemii. W tym przypadku połączenie okazało się trafione, bo kiedy opustoszały ulice z ciemnych zakamarków wyszli ci, którzy wcześniej nie mieli na to odwagi. Martyna Bielska sprytnie połączyła etap wszechobecnej zarazy z rozległą drogą strachu przed tym co nas czeka i pokazała, że nie tylko to co niewidoczne może siać śmierć dookoła. W połączeniu kliku gatunków, z wiodącym motywem kryminału, spędziłam czas przy lekturze dość krótkiej, ale za to treściwej.

W Białymstoku prokurator Narwiński stanął w obliczu prawdziwego wyzwania. Znaleziono ciało młodej kobiety a jej zwłoki miały nietypowy kolor. Okazało się, że tym sposobem morderca zapoczątkował grę a kolejne odnalezione ciała wskazywały, że to dopiero wstęp do wszelkich tajemnic. Pacjentki z oddziału onkologicznego drżały o swoje życie a czas uciekał nieubłaganie. Czy Narwiński zdąży połączyć kropki nim nadejdzie kolejna tragedia?

Przyznaję, że autorka zdecydowała się wcisnąć do swojej fabuły dużą liczbę motywów i chociaż zapanował tutaj chaos, był w pełni kontrolowany. Dużo się działo, ale nie bez powodu, ponieważ akcja była napięta, dynamiczna i silnie poruszająca się do przodu. Podobało mi się połączenie historii miasta z licznymi tajemnicami oraz sekretami podbijającymi klimat a całość dopełnił strach przed kolejną zbrodnią jak to w rasowym kryminale być powinno. Co prawda rozgryzłam zagadkę nim finał sam nakreślił swoje kształty, ale nie uznaję tego za wadę - zbyt wiele mrocznych powieści z tego gatunku mam już na koncie - i potwierdzam, że jako lektura do poduszki powyższa propozycja dobrze się sprawdziła. 

"Pochłonięte" przyciąga klimatem, zaskakuje drogą, którą obierze i zatrzymuje przy sobie ciekawą kreacją prowadzącego śledztwo. Duża liczba wątków niestety trochę przeciążyła płynne przenikanie się, ale mimo pewnych przewidywalności czy lżejszych momentów i tak cieszę się, że dałam tej historii szansę, ponieważ ma w sobie coś takiego, że realnie opowiada o tym co mogło wydarzyć się naprawdę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz