"Pod skrzydłami żurawi" Monika Cieluch, Wyd. Amare, Str. 538
Czasami nie rozumiemy drogi, którą podążamy, dopóki jej nie przejdziemy.
Z twórczością Moniki Cieluch mam styczność nie od dzisiaj i muszę szczerze przyznać, że wszystkie jej książki ogromnie przypadły mi do gustu. Autorka pisze życiowo, ciekawie i stawia na konkretne emocje przez co odnalezienie się w fabule przychodzi zaskakująco łatwo.
Chociaż okładka jest przepięknie bajkowa to fabuła mocno stąpa po schodach rutynowego życia. I bardzo dobrze! Obserwujemy bowiem jak los rzuca bohaterom kłody pod nogi a mimo licznych niepowodzeń i tak potrafią postawić na swoim. Obrazowymi słowami, płynnymi opisami, pięknymi dialogami oraz trafnymi przemyśleniami autorka nie tylko udowadnia, że ma w rękach naprawdę dobry styl, ale i tworzy opowieść szczerą oraz w pełni wiarygodną.
Olive Loughty chciała rozpocząć nowy etap, dlatego przeniosła się do Bristolu. A jednak przeszłość upomniała się o nią w odpowiednim momencie, ponieważ śmierć ciotki, ostatniej krewnej kobiety, zmusiły ją do powrotu w rodzinne strony Horwell. W dodatku ciotka pozostawiła po sobie testament a w nim przepisała na Olive dom, pod warunkiem, że ta zamieszka w nim minimum trzy lata. I tak rozpoczyna się nowa przygoda młodej pani weterynarz, która mając u swojego boku nietypowego sojusznika w postaci Flynna Sallowa podejmuje się remontu oraz cichej walki z nieprzyjemnymi uprzedzeniami.
Bardzo polubiłam głównych bohaterów, ponieważ przypominali nas wszystkich. Mieli swoje chwile słabości, zwątpienia a także trudną przeszłość na karku. Olive niespodziewane wpakowała się w nietypową przygodę i odważnie wskoczyła w sam jej środek a Flynn uchodził za miejscowego dziwaka, zupełnie niesłusznie, ponieważ ludzie nie wykazali chęci bliższego poznania mężczyzny. Autorka w ten sposób dała nam mentalnego kuksańca, aby nie oceniać po pozorach i interesować się przede wszystkim swoim życiem. W tle stworzyła obraz obyczajowy zabarwiony romantycznymi emocjami, ale również wystawionymi na próbę czasu, o czym przekonacie się sięgając po lekturę, która na pewno Was nie zawiedzie.
"Pod skrzydłami żurawi" zaskoczyła mnie momentami wzruszeń. Nie spodziewałam się, że tak intensywnie zareaguję na fabułę a jednak czułam się obecna na każdym kroku tej historii i z rosnącą ciekawością przerzucałam kolejne strony. Monika Cieluch spisała się na medal pod względem pomysłowości oraz podjętej tematyki a klimat oraz lawina skrajnych emocji zdecydowanie odegrały właściwą rolę. Jeśli więc poszukujecie mądrej powieści obyczajowej, w której sprawy sercowe również otrzymają swoje miejsce - oto lektura dla Was.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz