Komedie romantyczne kończą się ślubem. Dramaty od ślubu się zaczynają.
Przyznaję, że mam słabość do burzliwych powieści romantycznych, więc gdy tylko przeczytałam o czym jest "Układ" od razu wiedziałam, że to lektura dla mnie. Nie wahałam się ani chwili dając szansę Paulinie Kunce, która całkiem dobrze spisała się nie tylko na przestrzeni sporej ilości stron, ale i samej treści.
Trochę jest tutaj prozy życia, trochę romantycznych uniesień, słownych przepychanek oraz szukania własnego miejsca w świecie. Wszystko jednak od początku wydaje się przemyślane, w dodatku wydarzenia są tak ciekawe, że mamy ochotę poznać jak najwięcej szczegółów z życia bohaterów, aby nakreślony obraz był jak najbardziej kompletny. Autorka równoważy opisy z dynamicznym klimatem oraz poczuciem, że niebawem wydarzy się coś istotnego, więc strony przerzucają się same a my nawet nie czujemy tych ponad pięciuset kartek.
Na tapecie pojawia się Jessie, która urabia się po łokcie w Londynie, marząc o zasłużonych wakacjach na Majorce. Pakuje walizki, zabiera przyjaciółkę i razem jadą podbijać świat. A przynajmniej tak im się wydaje. Nagle wielkie plany zmieniają się w tragedię, gdy dziewczyna tafia do ekskluzywnego domu publicznego, w Kalifornii. Nie może uciec, wyrwać się z piekła, nie może się z nikim kontaktować. Jednak pewnego dnia pojawia się tajemniczy biznesmen wyciągający do niej pomocną dłoń. Tylko czy na pewno nie stoi za tym żaden podstęp?
Historia jest troszkę typowa, łatwo przewidzieć co się wydarzy, ale jest jednocześnie lekka, co niekiedy jedynie przyszpilana cięższymi tematami. Dom publiczny to nie przelewki, ale wydaje się, że mimo dramatu Jessie radzi sobie tam całkiem dobrze a obecność Scotta wprowadza kontrolowany chaos. On chce jej pomóc, ale od razu stawia sprawę jasno i informuje, że nic nie dzieje się za darmo. Nawiązują układ, wkrada się więc niebezpieczeństwo, balansowanie na granicy oraz subtelny erotyzm połączony z pikanterią. Miejscami więc fabuła może wydawać się trochę przekombinowana, ale to również charakterystyczny objaw takich romansów, więc nie czuję się rozczarowana a po prostu przyjęłam to co autorka miała mi do zaoferowania.
"Układ" to idealna lektura na popołudniowy relaks czy długą podróż. Intryguje, kusi, pozwala popuścić wodzę fantazji. Nie jest jednocześnie wymagająca, czyli zaklasyfikowałabym ją do kobiecych czytadeł, dobrych, wartych poznania, ale też niekoniecznie już powrotu czy odświeżania sobie lektury. Na pewno romantyczki lubiące fabuły z przytupem odnajdą się w wydarzeniach, bo dzieje się naprawdę dużo i myślę, że na tym poprzestańmy - konkretnie, dynamicznie i bardzo emocjonalnie, zatem w sam raz, by dobrze się bawić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz