Miałam zaplanowane całe życie… dopóki nie spotkałam hokeisty z obsesją na punkcie łamania moich zasad.
Przeczytajmy o dziewczynie, która żyła według własnych zasad. A także o świecie, który bardzo szybko jest zweryfikował. Jesteście gotowi na romans z zaskoczeniami w tle?
Sięgając po powieść Jessy Wilder nie miałam większych oczekiwań. Szukałam romansu, który umili mi leniwe popołudnie i dostarczy dawki odpowiednich emocji a znalazłam coś znacznie lepszego – historię o poszukiwaniu własnego miejsca w świecie, a także o dążeniu do wyznaczonych celów, które i tak najczęściej weryfikowane są przez życie. Autorka postawiła na duży realizm i skupiła się przede wszystkim na kreacji bohaterów, dzięki czemu otrzymujemy wiarygodną historię, z którą bez problemu potrafimy się utożsamić a także z przyjemnością trzymamy kciuki za postacie i kibicujemy im w drodze do osiągnięcia celu.
To romans połączony z prozą życia. Autorka bazowała na motywie powieści obyczajowej, więc nie spodziewajcie się intensywnych miłosnych wrażeń, ale to jednocześnie nie oznacza, że wcale ich tam nie ma. Znajdziemy bowiem nić porozumienia nawiązującą się pomiędzy głównymi bohaterami, kiełkującą powoli, bez większego pośpiechu. Głównej bohaterce nie zależało na zdobyciu wielkiej miłości, ponieważ stawiała na karierę. Nie spodziewała się oczywiście, życie ma dla niej własne plany i że spotka na swojej drodze wspaniałego, czułego i bezinteresownego hokeisty. Rękami broniła się przed związkiem, który powoli otaczał ją z każdej strony i niósł ze sobą poczucie ukojenia oraz bezpieczeństwa.
Dużą przyjemnością było dla mnie przerzucanie kolejnych stron, ponieważ nastawiłam się na lekką i ciepłą opowieść a Jessa Wilder w pełni spełniła moje oczekiwania. Zaserwowała mi ciekawą kreację bohaterów, którzy wydają się wyróżniać spośród tłumu i dążyć do innych celów a jednak znajdują wspólne porozumienie, dzięki czemu powoli kiełkuje między nimi szczere uczucie. Wspaniale się na to patrzyło a jeszcze lepiej odgrywało w wyobraźni, gdy autorka zdecydowała się sięgnąć po wszelkie uczucia tak dobrze przedstawione na kartach całej powieści. Nie jest to co prawda historia, która zmienia świat, ale jako przyjemna opowieść pomiędzy codziennymi obowiązkami sprawdza się lepiej niż dobrze.
"Zasada numer pięć" mówi o ludziach takich samych jak my, którzy gonią za marzeniami i nie zawsze łapią to co założyli na początku. A jednak czują się przy tym dobrze, doświadczają życia, wyciągają wnioski i popełniają własne błędy, by uczyć się na nich i poznawać świat. To sympatyczna historia, lekka jak piórko i idealnie nadająca się jako przerywnik po ciężkim dniu. Naznaczona emocjami, z intrygującymi bohaterami na pierwszym planie, idealnie łącząca się z kubkiem gorącej herbaty w dłoni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz