"Błękitny Zamek" to historia o samopoznaniu, wolności, miłości i odwadze, by żyć na własnych zasadach.
Myślę, że nie ma czytelnika, który choćby nie słyszał o Ani z Zielonego Wzgórza. Na tej serii dorastały pokolenia a dziś sława rudowłosej bohaterki odżywa na nowo. Jednak autorka, która powołała ją do życia miała inne, fascynujące książki do których należy również "Błękitny zamek".
To jedna z tych lektur, które - mam takie wrażenie - nie doczekały się właściwego docenienia. Sama czytałam ją pierwszy raz wiele lat temu, kiedy znalazłam jedno z pierwszych wydań w rodzinnej biblioteczce. Nie spodziewałam się wtedy, że tak mocno oczaruje mnie główna bohaterka oraz jej wyjątkowa charyzma. Od tamtej pory powracam systematycznie do fabuły, która za każdym razem uczy mnie czegoś nowego, ale zawsze jest tak samo nieoceniona pod względem emocji, plastyczności czy jakości przekazu. Ogromnie się ciesze, że dziś doczekała się wznowienia w cudownej szacie graficznej, by na nowo zjednać sobie czytelników.
Valancy Stirling ma dwadzieścia dziewięć lat i żadnych perspektyw na przyszłość. Wydaje się, że pisane jej jest staropanieństwo co skrupulatnie wypominane jest przez prowincjonalną rodzinę. Jednak szokująca diagnoza lekarza sprawia, że Valancy zaczyna zupełnie inaczej patrzeć na świat. W końcu pozostał jej zaledwie rok życia. Nadszedł więc czas, by robić i mówić to na co ma się ochotę. Kto zabroni umierającej być sobą?
To opowieść o sile charakteru a także walce o własne miejsce w świecie. Fascynująca w swojej prostocie, niezwykle złożona w działaniach. Pisana z przekąsem, z dosadną ironią wywołującą u czytającego szczery uśmiech na ustach, udowadniająca, że lektura romantyczno-obyczajowa, pisana w przeszłości, ma więcej do powiedzenia niż nie jedno współczesne dzieło. Uważam jednak, że nie każdy odnajdzie się w fabule, ponieważ ma ona w sobie dużo romantyczno-nostalgicznych nut. Czasami namawia, by zatrzymać się w biegu, by docenić piękno przyrody, czasami udowadnia, że warto przestać walczyć o względy innych ludzi. Wbrew pozorom na ponad dwustu stronach zamkniętych jest wiele ponadczasowych wartości, które solidarnie stanowią wartą zapamiętania lekcję życia. To historia o odwadze w różnym znaczeniu, piękna, przejmująca, trafiająca wprost do serca.
Nie wiem ile razy czytałam już "Błękitny zamek". Niektóre fragmenty znam nawet na pamięć. To dla mnie wyjątkowa powieść, sentymentalna, w jakiś sposób osobista, napisana niezwykle malowniczo, barwnie i uczuciowo. Lekka jak piórko a jednak mająca w sobie moc burzenia murów, obowiązkowa dla wszystkich otwartych na nauk, która z niej płynie. Pamiętajcie jednak, że to nie jest żadna moralizatorska proza. To po prostu historia dziewczyny takiej samej jak my. To promyk słońca po burzowym dniu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz