piątek, 24 sierpnia 2018

"Biegając boso" Amy Harmon

"Biegając boso" Amy Harmon, Tyt. oryg. Running Barefoot, Wyd. Editio, Str. 344

"Twoja melodia... To najmilsza rzecz, jaką ktokolwiek dla mnie zrobił."

Muzyka nie ma granic. Zaciera spory i waśnie, pomaga zrozumieć i zapomnieć. Jednoczy tych, którzy mają odwagę słuchać. Amy Harmon w swojej powieści pokazuje wagę muzyki i jej siłę przebicia w ponurym świecie rzeczywistości.

Autorka słynie z niezwykle emocjonalnych historii i "Biegając boso" doskonale podkreśla jej zrozumienie wobec wszystkich, także tych negatywnych emocji. Z precyzją i wprawą dojrzałego autora prowadzi nas przez niełatwą podróż dziecka pokrzywdzonego przez życie, które na swojej drodze raz za razem spotyka przeciwności kształtujące charakter. Harmon pozwala nam patrzeć jak dynamicznie, pod naporem doświadczeń zmieniają się jej bohaterowie, ale nie pozwala zabierać głosu - jesteśmy świadkami czegoś niezwykłego, co nie wymaga żadnej ingerencji.

To historia Josie Jo Jensen, dziewczynki która zbyt szybko straciła swoją matkę. Musiała stanąć w obliczu prawdziwego wyzwania, zapomnieć o dzieciństwie i zaledwie w wieku dziewięciu lat przejęć znaczną część kobiecych obowiązków w domu, gdzie poza nią zamieszkiwali sami mężczyźni. Oddała się zatem roli matki, córki i służącej w domu własnego ojca i braci, zapominając o utraconym dzieciństwie. Na całe szczęście spotkała na swojej drodze bratnią duszę, młodego indiańskiego chłopca - Samuel, który w jej młodych latach stał się podporą przyjaźni. W dalszym życiu, gdy ponownie się spotkali, okazał się kimś znacznie cenniejszym.

Wielką rolę w tej historii odkrywa kreacja postaci. Autorka fenomenalnie uchwyciła problemy związane z prywatnymi sprawami głównych bohaterów i przełożyła to na ich charaktery - pokazując nam jak kształtują się i zmieniają pod wpływem upływających lat. Nie jest łatwo czytać o trudach życia z jakimi zmagają się Josie i Samuel, jednak nie będę ukrywać ze przyjemnością było dla mnie śledzenie poczynań tak głębokich i wiarygodnie wykreowanych postaci. To dzięki nim powieść Harmon żyła prawdziwym życiem od pierwszej do ostatniej strony, zachwycając mnie nie tylko prawdziwością wydarzeń, ale i poczuciem, że z każdej sytuacji możliwe jest wyjście.

To nie jest jednak zwykły romans o młodzieńczej miłości. To głęboka relacja dwójki zagubionych bohaterów, którzy wzajemnie wspierają się przez lata i poprzez wzajemne zrozumienie dostrzegają łączące ich emocje. Poznajemy ich jako dzieci, które dopiero stawiają nieśmiałe kroki w budowaniu relacji, żegnamy jako dorosłych, którzy wciąż niepewni swojego losu wiedzą co mogą oczekiwać od siebie nawzajem. Uczucie łączące tą dwójkę jest czyste i piękne, choć wiele razy nie było oczywistym zwrotem w fabule - przeżyłam z bijącym sercem wiele chwil konwersacji o marzeniach i pragnieniach między Josie i Samem, by w końcu zrozumieć do czego dążą i czego oczekują.

Szczerość wyróżnia tą powieść na tle innych, podobnie jak wszystkie powieści Amy Harmon. To autorka, która potrafi idealnie w punkt oddać wszystkie targające bohaterami uczucia, jednocześnie nie przekraczając granic wiarygodności. "Biegając boso" ujmuje pięknem i zaskakuje masą emocji, chwyta za serce i wzrusza. Z muzyką tle i wartościami ukrytymi w tekście zabiera nas w niezapomnianą podróż, w głąb ludzkich umysłów, której na pewno długo nie zapomnę.

8 komentarzy:

  1. Kochana, Ja mam wrażenie że przeczytam wszystko, o czym Ty napiszesz. Potrafisz mnie namówić do każdej książki. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie czytałam jeszcze żadnej książki tej autorki.

    OdpowiedzUsuń
  3. Harmon mam w planach :) ostatnio bardzo zainteresowałaś mnie jej inną książką ("Królowa i Uzdrowiciel").

    OdpowiedzUsuń