czwartek, 10 czerwca 2021

"Magia triumfuje" Ilona Andrews

 "Magia triumfuje" Ilona Andrews, Tyt. oryg. Magic Triumph, Wyd. Fabryka Słów, Str. 400
 

 Ale jej magia jest zbyt potężna, by nadnaturalni rywale pozwolili Kate żyć w spokoju.

 

Trudno uwierzyć, że to już koniec serii. Jeszcze nie dawno martwiliśmy się czy na pewno wszystkie tomy zostaną wydane a tymczasem nadszedł czas pożegnań, rozstań i zakończeń podjętych wątków. Z jednej strony cieszę się, że poznałam wszystko od początku do końca, z drugiej pozostaje żal, że przygody jednej z najlepszych bohaterek fantasy dobiegły końca.

Pod pseudonimem Ilona Andrews kryje się autorski duet, małżeństwo Ilony i Andrew Grodonów, którzy najwyraźniej świetnie się ze sobą dogadują i potrafią połączyć wspólnie siły, ponieważ stworzyli niebywałą serię, która wciąga bez reszty i pozwala oderwać się od ponurej, szarej codzienności. Przez wszystkie dziesięć tomów towarzyszyła nam wielka przygoda, dynamiczna akcja i nieoczekiwane zwroty akcji, więc w finale nie mogło być inaczej - wszystko zostało spotęgowane.

Warto zacząć przygodę z serią od samego początku, ponieważ autorzy serwują nam poza wciągającą fabułą również dynamiczną zmianę bohaterki na przestrzeni wszystkich części. Kate ewoluuje na naszych oczach, zmienia się pod naporem doświadczeń, problemów, nawet miłości. Uwielbiam ją za charyzmę, postawę, za bycie sobą przez cały czas, ale uwielbiam także wszystkich bohaterów występujących w powieści, wykreowanych z prawą i precyzją, przepełnionych szczerością, emocjami i tym wewnętrznym promieniem, który od razu nakazuje nam obdarzyć ich sympatią.

Fabuła finałowego tomu jest niezwykła. Dosłownie. Nie chodzi tu o moje oczekiwania a o zebranie w całość wszystkich wątków, nadanie zakończenia każdej z postaci, zamknięcie historii i ostateczne stracie. Było potężnie, emocjonalnie, niebezpiecznie i wzruszająco, ponieważ pojawili się bohaterowie z wcześniejszych tomów, postacie zjednoczyły siły, całość wypadła przez to po prostu wybuchowo. Autorzy postawili na rozmach godny tej serii i wykonali zadanie z nawiązką. 

Wielka bitwa, godna finału. Kameralne zamknięcie wątku rodzinnego. Przyjaciele kontra wrogowie. W tym tomie otrzymaliśmy wszystko co nie zostało wcześniej powiedziane a także wiele, wiele więcej. "Magia triumfuje" wzruszyła mnie do łez, rozbawiła i przyspieszyła bicie serca. Nie tylko z powodu ostatecznego finału, ale również przez fakt, że została piekielnie dobrze napisana.

8 komentarzy:

  1. Dobrze, że zakończenie serii okazało się tak dobre.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie znam tej serii i jak na razie nie mam jej w planach.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie jest to mój ulubiony typ literatury ale recenzja mnie przekonuje.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja jestem dopiero na początku tej serii, więc trochę minie zanim do niej dotrę.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  5. Zaciekawiłaś mnie tą książką :D
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń