"Słodka nadzieja" Tillie Cole, Tyt. oryg. Sweet Hope, Wyd. Editio, Str. 352
Oto mroczna opowieść o uczuciu, którego lepiej unikać. O mądrej dziewczynie i zepsutej, ale cierpiącej duszy.
Nie od dziś wiadomo, że muzyka i sztuka to dwie kategorie, które zacierają granice. To tutaj ludzie stają ze sobą na równi i nie ma podziału na lepszych i gorszych.
Dużo można napisać o twórczości Tillie Cole, ponieważ jak mogliście zauważyć ta autorka okazała się ostatnio bardzo chętnie w tworzeniu nowych powieści. Powstało wiele, wiele książek spod jej pióra a jeszcze wcale nie tak dawno pamiętam jak zachwycałam się jej pierwszą książką i zastanawiałam czy coś jeszcze napisze. Raz pisze o uroczym, niewinnym uczuciu, kiedy indziej o bezwzględności oraz brutalności przez co sądziłam, że te dwa światy są dla niej odrębnymi tematami. A jednak w "Słodkiej nadziei" łączy je w spójną całość i zaciera granice między dobrem a złem.
Zdziwieni? Ja również na początku zastanawiałam się jak wypadnie ta część serii Słodki dom, ponieważ wcześniejsze tomy pokazywały bohaterów od dobrej strony, Cole uciekała raczej od brutalności i przekonywała nas o magii miłości. Tym razem jednak postanowiła trochę tupnąć nogą i w kontrastowy sposób przedstawiła dwójkę bohaterów. Z jednej strony otrzymujemy zatem Ally Lucie, piękną, młodą, przepełnioną pasją i niewinnością dziewczynę a z drugiej Axela Carillo, buntownika i członka gagu, który popełnił w przeszłości wystarczająco dużo błędów, by trafić do więzienia. Tam jednak nauczył się, że złość nie jest jedynym lekiem na problemy i zaczął obcować ze sztukom, która doprowadziła go do Ally i jej sposobu patrzenia na świat.
Trochę obawiałam się nawiązania do sztuki w takim akurat zestawieniu, ponieważ powyższa seria mówi o udręczonych bohaterach i pokazuje jak poszczególne postacie radzą sobie z problemami. Po co zatem nawiązanie do rzeźbiarstwa w którym wydaje się, że tych emocji jest za mało? A jednak autorka miała pomysł,który przedstawiła w oryginalny sposób i przekonała mnie do swojej idei szybciej niż podejrzewałam. Zaskoczyła mnie kreacją bohaterów, których ogromnie polubiłam i w niesłychanie emocjonalny sposób przedstawiła ich przeszłość oraz potencjalną przyszłość chociaż to tu i teraz było dla mnie najciekawsze, gdy Axel i Ally słuchali siebie nawzajem. Ich relacja była niecodzienna, ale miłość piękna i dojrzała, nie porywcza, nie naiwna, tylko rodząca się z czasem.
Cóż, przygotujcie się, że to nie będzie łatwa lektura. Słodka okładka może wielu zmyślić, poneiważ to opowieść o bólu, stracie, popełnionych błędach, odrzuceniu i braku akceptacji. Wielokrotnie podczas lektury powstrzymywałam łzy wzruszenia a nawet nie pomyślałam, otwierając pierwszą stronę, że ta historia okaże się tak emocjonalna. Piękna, choć bolesna pokazywała życie takim jakie jest ono naprawdę, bez przekłamań czy upiększeń.
Muszę przyznać, że mam swoją ulubioną powieść tej autorki ("Tysiąc pocałunków"), ale kiedy tylko pokazuje się coś nowego zawsze chętnie sięgam, czytam i czuję, że autorka nigdy mnie nie zawiedzie. Seria Słodki dom jest urocza i polecam ją wszystkim romantyczkom, ale ma w sobie też wiele tych negatywnych emocji, które sprawiają, że jest szczera i bardziej realna. "Słodka nadzieja" dorównuje swoim poprzedniczkom i mam nawet wrażenie, że jest odrobinę lepsza, wiec nie pozostaje mi nic innego jak czekać na kolejną część w nadziei, że poprzeczka znowu pójdzie w górę.